Hejka! 🙂
Właśnie sobie leżę pod kołdrą z odkręconym na full grzejnikiem, jem chrupki kukurydziane w czekoladzie ( rozumiecie to połączenie?! 😮 … ale pyszne, polecam! 😀 ) słucham jakiejś śmiesznej, starej płyty Natalii Kukulskiej ( wcześniej zawsze słuchałam jej z siostrą na kasecie!♥) bo akurat dzisiaj Spotify zaproponowało mi ten kawałek: To ja zatrzymaj mnie, lepiej późno niż wcale lallala ^^ Kojarzycie? No i w takim połączeniu tego wszystkiego chyba nie można nie poczuć się sennym, więc uwierzcie, że w tym momencie skończenie pisania tej notki graniczy z cudem. Jednak z racji tego, że na wieczór mam plany, a właśnie skończyłam książkę i chciałam się nią z Wami podzielić- to zmuszę się i opublikuję! 😀
Bycie ogromną fanką Bronte zobowiązuje. Przez to muszę być na bieżąco ze wszystkimi nowymi wydaniami jej powieści. Prawdopodobnie Pani Dorota z wydawnictwa MG doskonale wie, że informowanie mnie o nowych książkach tej autorki sprawia mi mnóstwo radości! ^^ Najśmieszniejsze jest to, że z każdym mailem myślę, że to już będzie moje ostatnie spotkanie z Charlotte…a tutaj proszę- zawsze można być zaskoczonym! 😀
Co prawda aktualnie ukazują się już jedynie niedokończone opowiadania lub ( jak w tym wypadku ) dokończone przez kogoś innego.
Dorota Combrzyńska-Nogala podjęła się naprawdę trudnego zadania. Na swój sposób spróbowała dokończyć powieść Ashworth.
Problem z byciem wielką fanką Bronte polega na tym, że chyba już nie umiem pokochać niczego podobnego. Pewnie to już całkowite czepianie się, ale wiele razy odczuwałam, że to jednak nie to, że to już nie jest dla mnie, że nie trafia w ten punkt w sercu, który jest przeznaczony dla Charlotte. Nie wiem, może to byłoby pierwsze opowiadanie, nawet skończone przez Bronte, które nie spodobałoby mi się aż tak bardzo jak inne… nie umiem tego stwierdzić, ponieważ nie mam porównania- Ashworth skończyła inna Kobieta. Wydaje mi się, że wielu rzeczy sama Bronte nie przedstawiłaby w tej książce, ale ona za każdym razem, w każdej książce mnie czymś zaskakiwała, więc kto wie?!
I można tak godzinami próbować znaleźć rozwiązanie na ten temat, jednak nie chcę chyba Was tym zanudzać 😉 Powiem więc parę słów o samej książce już nie zwracając uwagi na to kto jest jej autorem….
Chcę wszystko to dobra książka! Naprawdę całkiem dobrze się ją czytało, a ostatnie pięćdziesiąt stron pochłonęłam w moment, rewelacja. Trzy wspaniałe wątki, historie trzech Kobiet. Dobrze poprowadzone wątki, dobre miłości i problemy tamtych czasów ( chociaż ja odczuwałam trochę współczesnego patrzenia, ale może to znowu te moje przewrażliwienie? ) Na miejscu Pani Doroty byłabym z siebie dumna, także BRAWO! 🙂
No i okładka… eh! Widzicie tego konia, błagam no! Dlaczego tak dobre książki są niszczone tak złymi okładkami? Mam nadzieję, że już ostatni raz piszę źle o okładkach wydawnictwa MG. Teraz już czekam na same dobre 😉
Buziaki! :*
Ja się chyba nie przekonam do Bronte nigdy… chyba że przeczytam wszystkie inne książki z biblioteki, ale to wydaje mi się niemożliwe XDD
Ej ale pomysl gościa na koniu mi sie podoba! Tylko jakies inne zdjecie, jak zwykle inna czcionka a okladka jak malowana! 😀
mhy, ja nadal nie lubię^^