Hejka! 🙂
Płyta My head is an animal Of monsters and men posiada najpiękniejszą i najbardziej klimatyczną okładkę w śród wszystkich moich płyt w fioletowym pokoju- a trochę ich jest. Coraz więcej na szczęście 🙂 Zdjęcia jakoś tego nie oddaje, w internecie nie oddaje tego tym bardziej. Trzeba to po prostu zobaczyć na własne oczy! CUDO!
Przyznaję się bez bicia, że kupiłam ją jedynie dlatego, że wprost zakochałam się w stronie graficznej i nie wyobrażałam sobie, że mogę żyć bez tego małego kwadracika. Oczywiście- mogłam sobie wydrukować to zdjęcie, ale życie nie jest takie proste! ^^. Zespół znałam jedynie z ich najpopularniejszej piosenki, którą znają wszyscy. Oczywiście, lubiłam ją, ale słuchałam jedynie jak leciała w radio- nawet nie wiedziałam kto ją śpiewa.
Włączając płytę byłam pewna do kogo należy głos… piosenki w tym samym klimacie, prawie takie same jak ta, która non stop jest ( lub była ) grana. Podobały mi się, ale byłam troszkę przerażona, że ktoś wydaje trzynaście takich samych kawałków. Na szczęście doczekałam się Little Talks i monotonność piosenek skończyła się! Zaczęło się dziać cudo i jestem naprawdę zakochana w tej płycie. Poza ulubioną okładką niewątpliwie będę często słuchać tego krążka. Nie spodziewałam się, że będzie aż tak dobrze! Polecam serdecznie! 😀 Aktualnie chyba jest jakiś wielki problem z zakupem jej w empiku, ale może to chwilowe 🙂
Zespół znany, zagraniczny- to się sprzedaje. Może ktoś z Was posiada i chce się ze mną podzielić wrażeniami? 🙂