Fioletowe-serce

WEGAŃSKI TŁUSTY CZWARTEK?

Hejka! 🙂 Leci właśnie mój czwarty dzień weganizmu o tym jak i co troszkę więcej już w poniedziałek- przeczekam pełny tydzień i wtedy Wam się o wszystkim wyżalę, pochwalę i pozachwycam. Wchodząc w wegańską dietę wiedziałam, że nie jestem przygotowana, wiedziałam, że będę uczyć się dopiero w praktyce- przecież takie było założenie już na początku. Całymi dniami zadaję pytania mojemu koledze, który o dziwo nie ma mnie jeszcze dość… interesuje mnie totalnie wszystko, bo czy jeżeli w składzie są substancje żelujące, a nie żelatyna to mogę? A matki weganki karmią piersią? Co z pizzą- jak bez sera trzymają się na niej składniki? Wiedzę na te i wiele innych pytań już posiadłam, jestem coraz mądrzejsza- a chyba właśnie o to chodziło… żeby poznać i spróbować zrozumieć. Na razie po czterech dniach mogę stwierdzić, że idzie mi dobrze. Ale hola hola- nie rujnujmy mojego planu tematycznych notek wegańskich. O wszystkim nie mogę opowiedzieć Wam na raz- nawet z tego jednego banalnego powodu- że nażarłam się tłustego, surowego mięcha, zrobiłam przy tym milion zdjęć… no i jakoś je muszę wykorzystać. Także rozumiecie- troszkę jeszcze się tutaj pojawi tej Karoliny z krwistym mięsiwem mmmmm ^^ Było wprowadzenie, idąc planem aktualnie powinno się pojawić coś innego- ale nie będąc jeszcze weganką nie zdawałam sobie sprawy, że coś takiego jak wegański tłusty czwartek jakkolwiek mnie zainteresuje. Jednak tradycja to tradycja- PĄCZKA TRZEBA ZJEŚĆ! … no ale tak z ośmioma jajami w cieście? -.-

Na pomoc przyszedł oczywiście mój kolega ( mój kolega i mój kolega… ja go kiedyś dorwę na żywo i zrobię sobie z nim zdjęcie, to będziecie wiedzieć- wtedy też go przedstawię jakoś po ludzku, jednak na razie musicie żyć z tym mój kolega… w ogóle taki szalony pomysł- może ja Wam zacznę przedstawiać moich znajomych O.o hahahha Założyłabym specjalną rubrykę ZNAJOMI FIOLETOWEGO-SERCE i byście już wszystko wiedzieli- bo jak na razie to niektórych znacie, niektórych nie… to ja w pewnym momencie stwierdzam, które imię jest już godne tego bloga i kogo już możecie mniej więcej kojarzyć. Przedziwne… no ale jakbym tak rzucała imionami cały czas to by się Wam pomieszało. Nie żeby moi znajomi byli jakimś niesamowicie ważnym elementem waszego życia… no ale mojego tak. Mój blog- moje życie…. mhy- głośno myślę i pewnie się już do tego przyzwyczailiście, ale tak się właśnie rodzą w mojej głowie pomysły. Chcielibyście poznać moją paczkę?! 😀 Ooooo- mogłabym im zrobić zbiorową sesję zdjęciową i już wszystko byście wiedzieli- ale jak tak wszystkich zebrać w jedno miejsce jednego dnia o jednej godzinie? O.o Chyba niewykonalne. Brak mięsa i ludzi obok niszczy mój mózg- rozmawiam sama ze sobą na swoim blogu. Nieziemsko nienormalne! 😀 ) ale do brzegu Karolino, do brzegu!

Istnieją naprawdę fantastyczne blogi wegańskie! Ja jestem uzależniona od ervegan ( dopiero czwarty dzień, a ja już skorzystałam chyba z pięciu przepisów! ) jadłonomia oraz mniumniu. Blogów jest na pewno jeszcze tysiąc innych- a mi nawet łatwiej znaleźć dobry wegański blog niż z każdą żywnością… może dlatego, że jest ich mniej, a może dlatego, że nie wszyscy zajmują się kuchnią wegańską i wtedy jakoś im się bardziej chce? Nie wiem – w każdym razie po czterech dniach mam trzy ulubione blogi ( po osiemnastu latach normalnej diety mam ulubiony zwykły blog: JEDEN burczymiwbrzuchu- polecam do końca świata! ♥ ) 
Zdecydowałam, że będzie na bogato! A co, zaszaleję… później rozdam wszystkim dookoła, ale ja muszę spróbować i powiedzieć wszystkim czy ten wegański tłusty czwartek ma sens. Zdecydowałam się na kremówkę, ciastka marchewkowe ( okey, zjadłam je już w środę, bo były przepyszne!!!! 😮 ) wegańskie faworki oraz wegańskie pączki z czekoladą ( ostatnie ciekawiły mnie najbardziej! ) dla rodziny zrobiłam pączki zwykłe, ale mogłam podjadać truskawkową marmoladę, bo w składzie nie miała niczego zakazanego- chociaż całe życie obrzydzała mnie marmolada… dziwny stwór, to jak już nie można niczego, to nawet takie rzeczy się czasami docenia. Hahhaha. No ale naprawdę! Robisz rodzinie codziennie super obiady, podwieczorki itp i nawet nie możesz spróbować, czy Ci wyszło. Wiecie jaki to jest później stres jak biorą do ust, a Ty nawet nie wiesz, czy nie przesoliłeś pierogów i czy ciasto na pączki nie jest za suche- muszę Wam przyznać, że chyba z moim kucharzeniem już przez te kilka lat całkiem nieźle, ponieważ na razie BEZ PRÓBOWANIA robię wszystko dobrze! 😀 Bądźcie dumni… ale o tym, że robiłam pączki z ośmioma jajkami i z mlekiem od krowy- zapomnijcie. Przecież nie uznaję w tym miesiącu … nawet jeżeli nie jem i robię jedynie dla Rodziny ^^ Czy może jednak mogę uznawać? Świata nie zmienię przecież. Chociaż to chyba złe myślenie. Powinnam chcieć zmienić świat! Tylko czy ja chcę na zawsze siebie zmienić? Oto jest pytanie ^^
Do towarzystwa dzisiaj przyszła Magda ( czy to nie jest absurd? Magda w moim życiu wegańskim pełni chyba najbardziej aktywny udział, a byłyśmy dwiema dziewczynami tak bardzo totalnie na NIE dla wszystkich bezmięsnych istot… tak to się zmienia ludziom w głowach, jak jednak osoba coś chce spróbować 😀 ) Miałyśmy razem zrobić pączki według przepisu z Jadłonimi. Miałyśmy? I co, że niby nie zrobiłyśmy? Zrobiłyśmy! Tylko, że gapy z nas i niestety zamiast czekolady daktylowej dałyśmy marmoladę ( ale daktyle moczą się już w kubeczku- wykorzystam tę czekoladę do czegoś innego. Na pewno się nie zmarnuje ^^ )

WEGAŃSKIE MENU NA TŁUSTY CZWARTEK WEDŁUG FIOLETOWEGO SERCA:


1. Marchewkowe ciastka! Moja miłość. Zapisuje je do swojego przepiśnika i będę robić. Zniknęły z talerza w zawrotnym tempie. Przepis możecie znaleźć na blogu O TUTAJ i uwierzcie, że nie ma możliwości żeby nie wyszły- tyle, że ja zrobiłam takie wielkie i ogromne i wydają mi się fajniejsze nawet z wyglądu ( a chyba nie za często zdarza mi się żeby coś lepiej wyglądało niż na kulinarnych blogach ^^ )

2. Wegańska kremówka! Czasami mi się wydaje, że nie powinnam się bawić we wchodzenie do kuchni. Wszystko niby szło pięknie… aż do wylania masy budyniowej. To był koszmar! Ale nie chcę już tego wspominać. Zamknęłam w lodówce i nawet nie chciałam na to patrzeć… aż do dzisiaj. Wiadomo, tłusty czwartek zobowiązuje. Bałam się krojenia- ale okazało się, że nie było czego się bać. Kremówka wyszła mi znakomita!!! Banalny i szybki przepis odnaleźć możecie TUTAJ

3. Wegańskie faworki- no i w tym momencie zaczynają się schody. Faworków nigdy nie robiłam, więc nie mogę stwierdzić, czy to taki kiepski przepis, czy po prostu nieudolność ( jednak stawiam na to drugie ) ale mam michę pełną tego dziadostwa i chyba niestety nie skorzystam. Jednak w przepis nadal ufam ( sobie nie ufam ) i podaję Wam TUTAJ 

4. Wegańskie ziemniaczane pączki  – przepis całkiem przyjemny i banalny… ale nie! Wiem, że wyszły mi dobrze, ale zupełnie nie trafiają w moje kubki smakowe. Szkoda. Dzisiaj na wszystkich stronach wegańskich widziałam milion ładnych i mniej ładnych pączków- można? Można! Ja mimo wszystko na dwóch skończyłam i reszty kończyć nie chcę. Dla ciekawskich przepis TUTAJ

PODSUMOWUJĄC: 2/4


Jednak wiem, że się da i wiem, że może być smacznie. U mnie było smacznie, chociaż nie do końca tradycyjnie… o tych tradycyjnych z chęcią bym zapomniała. Aktualnie odchorowuje dwudniowe smażenie na głębokim oleju i jestem przekonana, że starczy mi tego na calutki rok! 😀 Bleeeeeee! Już nawet jako mięsożerca w akcji nie będę chciała tego powtarzać- nawet z jajkami. Obrzydliwie mi, serio. Jak co roku robiłam pączki u dziadka to był klimat i nawet jak cała śmierdziałam po powrocie do domu to było mi dobrze ♥ No chyba, że zapoznam się z tajemnicą jak smażyć żeby nie śmierdziało? Posiadacie taką wiedzę? Możecie mnie uświadomić za rok. Mam nadzieję, że kolejne dni będą lepsze- a że ja jutro obudzę się jak nowo narodzona! Kupujcie pączki! Nie bawcie się w ich robienie, przecież to paskudne zajęcie jak się nie ma obok siebie Dziadka Tadka- a nikt z Was nie ma, to przecież mój Dziadek! Zostaje Wam tylko kupowanie. Kupujcie te najlepsze i najdziwniejsze na świecie, a będzie Wam dobrze i miło. Tyle.

Buźka! :*

3 Comments

  1. Byłam dzisiaj na poszukiwaniu wegańskich pączków, ale gdy dotarłam do upatrzonego miejsca, pączki się skończyły :/ Ale bardziej niż pączka zjadłabym tą kremówkę 😀

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *