Książki

KSIĄŻKA Sto godzin nocy

Jak kilka dni temu usiadłam, to nie wstaję. Kocham swoje biurko. Uwielbiam jego wielkość, przestronność i to, że przyjmuje z godnością budującą się od kilku dni piramidę naczyń i dokumentów. Dobrze mi tak siedzieć, pisać, montować i tworzyć. Takiego życia chciałam 😀 To w gwoli wyjaśnienia tego co widzicie za książką. Przy takiej szarówie na prawdę nie mam ochoty wychodzić z domu robić zdjęć. Już niedługo! Zaraz będzie ciepło i pełno zdjęć na świeżym powietrzu.

Jeżeli spytalibyście mnie o jedną z tych książek młodzieżowych, które wspominam najlepiej, to niewątpliwie powiedziałabym PASZTETY DO BOJU! Myślę o tej książce jako o wspaniałym czasie początków nowego wcielenia mojego bloga, ale również o wspaniałej historii, dobrej pozycji dla młodzieży (choć dla mnie również, więc pamiętajmy dorośli- nie pozbawiajmy siebie przyjemności czytania książek wszelakich) no i na końcu moje ręce zapamiętały dotyk tej przyjemnej okładki. Nie była śliska, nie była twarda, była przyjemnie matowa. Ostatnio doświadczyłam tej przyjemności po raz drugi.

STO GODZIN NOCY to od samego początku ostre wejście w duszę i głowę. To jedna z tych pozycji, w których zupełnie nie wiesz o co chodzi, ale wprowadza to w Tobie ten dobry rodzaj tajemniczości,  który jak najszybciej chcesz odkryć. Przebrnięcie przez początek było dla mnie jednak dosyć trudnym doświadczeniem. Dość brutalne przedstawienie sprawy potęgowało w mojej głowie pytanie: „czy ta historia, to na pewno coś co chciałabym, aby przeczytały moje dzieci”. I biję się z tą myślą do teraz.

Z drugiej jednak strony, czy młodzież od dwunastego roku życia nie jest już na tyle świadoma żeby wybierać co można wprowadzić w swoje życie, a co jest przeznaczone jedynie dla bohatera? Czasami wydawało mi się, że jest- przecież sama czytam kryminały i po przeczytaniu ich wcale nie chcę nikogo zabijać. Z drugiej jednak strony… obawiałam się trochę, że moja przyszła córka po przeczytaniu tej książki wpadnie na pomysł kupienia biletu do Nowego Jorku i nie poinformowania mnie o tym ;))

Zostawmy jednak przewrażliwienie na punkcie nieistniejącej córki i przejdźmy do samej fabuły. Na prawie trzystu stronach odnajdziemy historię czternastoletniej Emilii, która ucieka ze swojego kraju do miasta marzeń, aby zapomnieć o rodzinie i problemach, które ją spotkały mieście i szkole. I zupełnie nie chcę Wam zdradzać więcej, bo odkrywanie tego wszystkiego jest największą przyjemnością tej książki.

Wiele razy miałam jednak świadomość, że to nie mogłaby być prawda. Tłumaczyłam sobie to tym, że nastolatkowie potrzebują bohaterów w swoim wieku, jednak wiek ma swoje prawa, a Emilia te prawa najzwyczajniej w świecie łamała. W wielu momentach po prostu wiedziałam, że takie sytuacje nie mogłyby mieć miejsca. Później jednak łapałam się na tym, że przecież świat nie wygląda jedynie tak jak mój dom. Może w innych domach zostawia się dzieci na miesiące, pozwala się im żyć jak dorosłym i tak dalej…

Niewątpliwie było to bardzo interesujące spotkanie. Trzymające w napięciu do ostatniej chwili i… nierozczarowujące swoim zakończeniem. Było dużo bardzo dobrych momentów. Wiele idealnych dopowiedzeń i tego co zostało do dopowiedzenia w głowie. Moim zdaniem to jedna z tych pozycji, które są warte zainteresowania na tym etapie przechodzenia z lektury dziecięcej i wczesnomłodzieżowej do tej już bardziej poważnej, ale jednak wciąż osadzonej wśród nastolatków.

Ja na przykład przegapiłam ten moment. Z dziecięcej literatury przeskoczyłam w podkradanie książek mojej mamie i reszta po czasie wydawała mi się bardzo dziecinna. Teraz sobie nadrabiam zaległości młodzieżowe 😀 Myślę, że to warta polecenia książka… tylko ta okładka (poza ideałem w dotyku) mogłaby być jakaś taka lepsza. Nie lubię tej dziewczyny na okładce. W mojej głowie jest zupełnie inna…

4 Comments

  1. Jako dorosły przeczytałem ją całą, ale słownictwo, niektóre zdania i zwroty, sytuacje powodują, że nigdy w życiu bym nie dał do przeczytania tej książki mojej 14 letniej córce. Kradzież karty kredytowej rodzicom, wylot z Holandii do Nowego Yorku 14 letniej dziewczyny, która zostaje oszukana i nie ma gdzie spać. Ląduje w łóżku z 19 letnim chłopakiem (bez podtekstów) Chłopak ten w dalszej części gotuje grzane wino i pije z 9 latką. Rozmowy o porno, molestowaniu, pornografii, obciąganiu, pieprzeniu, przekleństwa, sugestia w żarcie, że 50 letni ojciec powinien był nie gadać ze swoją 17 letnią uczennicą, tylko ją przelecieć ! Czy to są wzorce dla naszych dzieci ??? Być może w Holandii się tym nie przejmują, ale jeśli choć jedno dziecko utożsami się z tą bohaterką i ucieknie z domu, to w 90 % może nie mieć tyle szczęścia co ona, a chyba każdy dorosły wie gdzie lądują takie młode dziewczyny, by mieć gdzie spać i jeść.

    1. Słuszne uwagi! Też byłam zszokowana niektórymi fragmentami… ale tak jak pisałam w tekście (chyba, albo przynajmniej miałam to w głowie) jak w młodości czytałam książki o narkomanach, ucieczkach i czarodziejach to wcale nie przekładałam tego na swoje życie 😉

  2. „Sto godzin nocy” to książka, która wywołuje sporo emocji i tyle samo refleksji. Czytelnikowi towarzyszy pewien rodzaj tajemniczości, a całość wciąga i chce się przewracać kolejne strony. Polecamy wraz z Tobą! 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *