Film

PREMIEROWO czyli co w kinie piszczy #6

Witam serdecznie!

Piątki udane są wtedy, kiedy mam na co iść do kina, filmy ustawione są w idealnych odstępach czasu, a ja mam czas i ochotę obejrzeć dobre rzeczy. Wtedy jest idealnie! Wczoraj właśnie tak było. Na 14.00 wyruszyłam do kina na pierwszy film (od którego nic nie wymagałam), a wyszłam o 20.00 z myślą, że to było naprawdę dobrze spędzone sześć godzin w ciemnej sali.

Nie ma dzisiaj fajerwerków, niestety. Są same szósteczki i siódemeczki, które są słabiutkie, ale nie miałam serca dać mniej. Mimo wszystko wychodząc z kina miałam takie: „wow, wszystkie były okey, wszystkie miały ten sam poziom. Nie żałuję żadnego seansu, żaden się nie dłużył, każdy skończył się w odpowiednim momencie”.

Te trzy filmy były mocno szablonowe. Osadzone w komedii romantycznej, dramacie (łudząco przypominające te kościelne) i filmie, które są „z gatunku Liam Neelson” (jak to pięknie ujął jeden z moich znajomych na Filmwebie). Jednak wszystkie trzy spełniają swoją funkcję. Więc tak jest chyba dobrze? Lecimy z konkretem!

CUDOWNY CHŁOPAK

To właśnie ten film, który łudząco przypomina mi te o Bogu i wierze. Niby dobre, niby wszystko jest tu okey… ale już po samym plakacie można zauważyć, że coś tu nie gra.  I ciężko mi ocenić ten film, ponieważ podczas jego oglądania czułam się dobrze. Miałam dyskomfort związany jedynie ze szkołą. Teraz, gdy nie mam zbyt wielu możliwości na kontakt z ludźmi, z którymi nie chcę go mieć (Chwała Panu!) to trochę zapominam jak to jest… a szkoły i ludzie w nich są naprawdę przerażające! Tutaj było to pokazane idealnie!

Nie wiem, czy można było to przedstawić inaczej, jakoś lepiej? Pewnie można by było… przecież filmy zdobywają w moim sercu 10♥/10, ale nie oczekiwałam więcej. Było dobrze tak jak było. Obowiązkowa łezka w oku zakręciła się niejednokrotnie. Moja subiektywna ocena: to nie jest film na który trzeba iść, choć dla mnie pięknie pokazuje rodzicielstwo, zarówno błędy jak i przepiękną pracę… mam nadzieję, że mój mózg to zapamięta i będzie wykorzystywał w przyszłości! I chyba dla mnie właśnie ta wartość była tu najważniejsza. Niektóre dialogi były tak dobre, że aż chciałam wyciągnąć notesik i zapisać co powiem swojemu dziecku, gdy zada mi tak trudne pytanie 😀 Mistrzostwo! A tak poza tym? A tak poza tym to nie wiem czy polecam. Jeśli jesteście kinomanami- wiadomo, jednak jeśli nie macie zbyt dużo kasy, to może warto poczekać na ten film w Internecie, a do kina iść na coś innego? Mocne 6/10

NARZECZONY NA NIBY

… a cierpienie na prawdę, jak to zatytułowali Sfilmowani. Nie oglądam ich i nie sugeruję się ich zdaniem, ale jakoś tam Youtube mi zaproponował ich recenzję, a ja akurat nie miałam co robić, więc włączyłam. Irytują mnie w stu procentach zawsze, więc wyłączyłam po kilku minutach, no i co? Poszłam do kina z myślą, że naprawdę będę cierpieć, a wcale tak nie było! Serio!

Po pierwsze… tak bardzo znany motyw amerykański jak narzeczony na niby na wesele, zostało tu zupełnie inaczej przedstawione! Od początku udawany Darek był po prostu fenomenalny i… taki prawdziwy! Od początku było w tym dużo uczucia, całowania i przytulania. Weszli w to! A nie jak we wszystkich amerykańskich bajeczkach jeśli udawanie, to zero dotykania! Przecież udajemy. To mi się podobało bardzo!

Później oczywiście przeszliśmy do szablonu, czyli tajemnicy i zerwania, ale chyba czas wybaczyć skoro to komedia romantyczna?

To było takie naiwne i przez to piękne…. bo ja jestem wychowana na komediach romantycznych, kocham księcia z bajki i białego konia. No kocham to! Po prostu! I jeśli ktoś przekażę mi nawet najbardziej naiwne, ale całkiem dobre kino to jestem na tak!

Był Karolak. No był 😉 Ale podobał mi się. Zastanawiam się, czy to przez to, że ostatnio wkręciła się w Rodzinkę.pl, czy rzeczywiście zagrał dobrze. Nie był głupkowaty. Był dobry. Miał po prostu dobrą rolę i zupełnie nie irytował (co równało się również z tym, że nie rozbawiał).

Kamińska była słaba, te jej ciuszki były lipne, jakoś tak do mnie nie przemawiała… ale ogólnie było fajnie 😀

Moje subiektywne zdanie: jeżeli idziecie na to jak na ambitne kino, to nie idźcie. Po co? Ogarnijcie przed takim wyjście, że to komedia na dodatek ROMANTYCZNA. Jeśli nie chcecie szablonu, to wybierzcie film studyjny, młodych twórców. Pamiętajcie o takich rzeczach, a wtedy wasze życie naprawdę będzie lepsze 😉 7/10

PASAŻER

To było dobre kino akcji, naprawdę! Bardzo mocno agresywne, mocno przekraczające granice „miłego kina i delikatnego widza”, ale to było naprawdę bardzo dobre. Nie dłużyło się ani przez minutę, wszystko było w dobrym tempie, a co najważniejsze- do ostatniej sceny nie było przewidywalne! I może rzeczywiście to film z gatunku Liam Neson. Może to i źle… ale oglądam te filmy na tyle rzadko, że co jakiś czas mogę. Zastanawiające jest jedynie to, czy Liam jest szczęśliwy, ale to przecież nie moje zmartwienie 😉

Moja subiektywna ocena: jeśli chcecie dostać film pełen emocji i scen, w których musicie odwracać wzrok lub wbijać paznokcie w fotek- to polecam 😀 mocne 7/10

2 Comments

    1. Ja ogólnie jestem bardzo delikatnym widzem, więc może nie można się ze mną porównywać? 😉 Ale no trochę ich było… chyba 😀

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *