Sztuka

DZIARY U TYPIARY, czyli byłam tam gdzie powstają najpiękniejsze tatuaże

Zacznijmy od tego, że nie lubię mody na tatuaże, na rękawy i robienie dziwnych rzeczy na ciele. Jednak jakiś rok temu (chyba na plenerze w trzeciej klasie plastyka) odkryłam cuda robione przez Olgę. Wizualnie zakochałam się we wszystkim i to wtedy pierwszy raz pomyślałam, że może warto się przemóc i chwilę przeboleć. Do tego czasu się boję, ale na szczęście do wzorków na dziele Magda miała już trzecie podejście i mogłam z nią zahaczyć o miejsce, w którym powstają najładniejsze tatuaże jakie widziałam i jakie mi pasują.

Dziary u typiary to tatuaże wykonywane ręcznie bez użycia maszynki tzn. handpoke. Lubię praktycznie wszystko co jest wstawiane na fp tatuażystki, ale zdecydowanie najbardziej za serce złapała mnie małpa i coś na co mogłabym znaleźć miejsce na swoim ciele- niedomknięte koło. Okazało się jednak, że dziewczyna umie zrobić cuda z każdego pomysły i przerobić to na swój rewelacyjny styl.

Miesiąc przed wyjazdem myślałam sobie, że może warto zrobić sobie coś chociażby najmniejszego… ale strach wygrał i na całe szczęście, bo kiedy Magda przygotowywała się do tatuowania o mało nie zemdlałam. hahaha. Krwi nie było, podobno nawet nie bolało (w porównaniu z maszynką) i to wszystko było z boku niby takie przyjemne. Jednak jak pomyślę sobie, że musiałabym siedzieć kilka godzin bez ruchu i czuć jak ktoś mi nakłuwa skórę… to chyba jednak podziękuję 😀

Jednak bardzo chciałam Wam o tym napisać, bo dla mnie to co robi Olga to sztuka sama w sobie! Ze wszystkich projektów, prac i z rozmów wynika, że wie co dobre i doskonale wie jak to zrobić. Zapraszam Was serdecznie do zaznajomienia się z jej pracami, bo ja nie chcę ich tutaj wstawiać- preferuję swoje zdjęcia, a Magda na razie chce być incognito, wiec nawet jej ręki nie mogę tutaj Wam pokazać. Konto na Facebooku oraz na Instagramie jest jednak na tyle dostępne, że podrzucam Wam po prostu linki. Jeśli nie znacie, to zapraszam do zaznajomienia się. A nóż- może zdecydujecie się.

Żeby nie było tak nudno, to powiem Wam co nie co o tatuażach z perspektywy katoliczki, która ma koleżankę katoliczkę i z którą spędziła dość dużo czasu na czytaniu tego i owego na ten temat. A więc moi mili, jeśli właśnie oburzyliście się, że jak można to zrobić, to powód jest bardzo prosty do wyjaśnienia- bo katolicy mogą robić takie rzeczy 😉 Ozdabiamy się codziennie. Czy to makijażem, ubraniami lub fryzurą. Golenie nóg to też swego rodzaju ingerencja w nasz wygląd i naturę- ale mimo wszystko nie mamy z tym problemu. Więc czemu te nieszczęsne tatuaże? Bo źle się kojarzą. Tylko tyle.

Zrobienie tatuażu to nie problem. Przecież zrobienie sobie wiecznego (chrześcijańskiego) medalika na ciele to piękna sprawa. Chodzi po prostu o mądre podejście do sprawy. Do poświęcenia chwili na poszukanie, czy nasz wymarzony znak nie pochodzi od złego, który nas nim kusi i chce zniewolić. Wystarczy poświęcić na to naprawdę kilka minut. Diabeł jest cwany i szuka dojścia w każdy możliwy sposób. Poprzez tatuaż też. Niestety. I stąd to całe oburzenie, ze tatuaże są be dla kościoła. Nieprawda! Po prostu trzeba trochę rozwagi 😉 Myślę, że poprzednie tatuaże Magdy z dłutem, czy krzyżem i sercem jedynie radują Boga- bo właściwie czemu nie, prawda?

Magda z opatrunkiem już na trasie do Gdańska, a ja siedzę w centrum handlowym na bardzo wygodnych fotelach z dostępem do prądu i korzystam z kilku godzin wolnego. Mogę nadrobić wszystko! ♥ Jutro odwiedzę wystawę, na którą niesamowicie czekam! Napiszę o tym na pewno! Kocham mój rok!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *