Lifestyle

DIY zamienniki siatek na worki wielorazowe!

Dzień dobry! Dzień dobry! Dzisiaj przychodzę do Was z takim postem i ciekawostkami, że hoho. Ostatnio podjarałam się książką Zero Waste (której nie czytałam tak nawiasem mówiąc ;)). Wiecie jak to jest- jak internet huczy, to nie da się nie zwrócić na to uwagi. Uczę się tego, że mój internet nie oznacza Waszych internetów 😉 I kiedy mój Internet z wszystkich stron mi o czymś mówi, Wasz na ten temat nie ma bladego pojęcia. I to jest fajne! Lubię, że czasem ode mnie możecie usłyszeć jakieś moje oczywistości i też się trochę zainspirować. A dzisiaj chyba trochę jest czym 😉

Jakiś czas temu zaobserwowałam Instagrama kasia_ograniczamsię, bo zostałam zachęcona przez Ryfkę ciekawymi instarelacjami w duchu zero opakowań. Dziewczyna robi takie rzeczy! Dla mnie nadal całkowicie odległe. Teraz oglądam te instarelacje, widzę na własne oczy jej kompostownik, czaderskie kosmetyki bez opakowań i… piękne zakupy od razu po powrocie do domu.

Trudno mnie przekonać do dbania o świat bez drugiego dna. No wiecie- mój chwilowy weganizm był podszyty ciekawością i pięknym jedzeniem. Oszczędzam prąd, w taki sposób, że nie posiadam tych czerwonych włączników przy światłach, a jeśli mam takie czerwone kropki przy telewizorze, czy wierzy muzycznej, to wyłączam je za każdym razem jak przestaję ich używać od razu z prądu i robię to przede wszystkim dlatego, że nie mogę spać jak się palą (serio! O.o A w dzień zwracam na nie wciąż uwagę). A zamienienie siatek to po prostu- ładny wygląd!

Nie wiem, czy taką ma taktykę Kasia, czy po prostu do mnie ona tak trafia, ale najbardziej uderzało mnie pokazywanie zakupów. Mówienie o tym, że są ładne, że o wiele ładniej niż w siatkach, że kto by pokazał zakupy, gdyby były schowane w siatach? NIKT! I tak patrzyłam, patrzyłam, aż sobie uszyłam! 😀

Od lat noszę swoje torby na zaplanowane zakupy. Robię to, bo nie lubię siebie, że kiedyś nakupowałam jak głupia mnóstwo takich toreb i chcę jakoś im zwrócić życie. Więc sobie je nosze… ale w środku tych toreb za każdym razem było mnóstwo reklamówek. No bo jak tak owoce i warzywa luzem?! A worki papierowo-plastikowe na chleb i bułki? Za każdym razem zakochiwałam się we wszystkich rodzajach bułek, więc na każdą brałam oczywiście inną siatkę, no bo jak to tak wszystkie w jedno? Fu! 😀

Po powrocie do domu wywalałam worki na chleb i bułki, bo i po co mi to? Po owocach reklamówki wywalałam również, bo po co gromadzić?! A te wielorazowe, które czasami kupowałam, bo nie zawsze miałam z sobą swoje płócienne torby, zostawiałam i tyle. Lubię używać worków na śmieci, więc nie używam tych siatek. No może czasami. Dlatego spoko- jeśli ktoś kupuje i wykorzystuje drugi raz. Ja zazwyczaj tego nie robię.

Wkurzona tym nadmiarem zbędnych śmieci w śmietniku po każdych zakupach i pobudzona tymi pięknymi zdjęciami Kasi postanowiłam, że uszyję swoje! I tak byłam już zaczarowana i gadałam Magdzie i Piotrowi na zakupach, że biorę siatki i jakie to jest straszne. Musiałam przestać gadać i po prostu mieć swoje materiałowe.

Nie od dziś wiadomo, że uszycie torby to najłatwiejsza rzecz do zrobienia z wykorzystaniem maszyny do szycia. A jeśli odchodzi zrobienie uszu do torby, to jest to pięć minut roboty. Na początku planowałam wpuścić w środek sznurek żeby za każdym razem je ściągać, ale po pierwsze- to wymagało ode mnie więcej pracy, po drugie- nie miałam wystarczającej ilości sznurka, a ten który miała i tak był w lipnym kolorze, po trzecie- po wizycie w sklepie stwierdzam, że to było bardzo rozsądne nie robić ich! I tak oto duże worki na chleb i bułki zostały bez niczego, a są na tyle duże, że nic nigdy z nich nie wypadnie. Na bakalie i mniejsze rzeczy zaprasowałam kawałek materiału i przyczepiłam szpilki. Łatwo, wygodnie i żadna mała rzecz nie opuści swojego miejsca.

Co warte zaznaczenia- istnieją sklepy, które sprzedają takie piękne worki, ale jestem przekonana, że każdy z Was umie zrobić je sam (poza tym w sklepach są tylko takie lniane, a mi się podobają jedzeniowe printy) i najważniejsze- do wykonania worków wykorzystałam coś co już posiadałam. Czyli stare materiały. Na bakalie starczyły mi ścinki, a do pieczywa materiał, którego pewnie i tak nie użyłabym nigdy do uszycia ciuchów, bo jest bardzo sztuczny. To że jest sztuczny tu nie przeszkadza, choć to słowo jakoś nie pasuje do ideologi. ALE moim zdaniem można chodzić nawet z tą siatką wielorazową. A co! Przecież chodzi o to żeby nie było jednorazowo. Ja niestety/ stety nigdy o nich nie pamiętałam i musiałam kupować nowe. A ta? Po zakupach od razu pakuję wszystkie w jedną, zajmują naprawdę mało miejsca, i pakuję je do torby, żeby mieć je zawsze pod ręką 😉

I co jeszcze super- owoce i warzywa serio można brać bez siatek! Banany, cukinie, jabłko (bo na więcej po prostu wygodniej mieć worek WIELORAZOWY oczywiście) itp.

Trochę się śmiałam, a trochę dopingowałam zarówno Kasię jak i Ryfkę, kiedy w swoich Instarelcjach mówiły, że czegoś się bały, ale udało im się wyjść zwycięską ręką bez opakowania ze sklepu! No i wreszcie na mnie przyszedł moment, kiedy w sklepie musiałam zmierzyć się ze swoim stresem. Bałam się, że ekspedientka powie mi, że nie wolno tak robić! Że nie widzi, że to są różne rodzaje bułek! Że banany bez siatki są nieestetyczne! I w ogóle co to za cyrki! A wiecie co? Nic takiego nie miało miejsca! Okey, na razie mam obawę przed sklepikami, ale w supermarketach jest jak najbardziej OKEY!

I jest ładnie nooo! To przekonuje mnie najbardziej! ♥

Czy będę szła dalej? Kasia przekonuje na tyle skutecznie, że pewnie coś tam jeszcze będę zmieniać (teraz szykuję się na zakup wacików do demakijażu wielokrotnego użytku)… na kompostownik myślę, że nigdy nie przyjdzie czas- ale kto wie :p Może za dziesięć lat 😉 Przede mną jeszcze za dużo zmian, żeby brać się od razu za coś takiego! 😉 Będę Wam o tym pisać w postach jeszcze. Już mam jedno takie nowe doświadczenie. Bądźcie czujni!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *