Książki

Magia olewania KONKURS!

Dzień dobry! Dzień dobry! 😀

W momencie kiedy w notkach widzę słowo „konkurs” totalnie nie interesuje mnie cała reszta postu. Dlatego z racji tego, że to moje miejsce w Internecie ustalam własne zasady i o konkursach będzie na wstępie 😀 Choć z drugiej strony to strasznie nienaturalne ^^

Mam dla Was dwie książki „Magia olewania” i z racji tego, że jest to konkurs, to muszą być jakieś punkty do zrobienia. Są to jedynie książki, więc nie będzie to nic trudnego. Chciałabym po prostu żebyście polajkowali mojego Facebooka, zaprosili swoich znajomych do polubienia (jest taka opcja „Zaproś znajomych” na fb i później można wysłać mi screena, że to zrobiliście i wysłanie mi tego sceera na Fejsa jest jedynym zgłoszeniem się do konkursu) i udostępnienie linku do mojego bloga (opcjonalnie). Nie linku do konkursu, nie lubię widzieć takich postów na fejsie udostępnianych przez moich znajonym. Po prostu- udostępnijcie ciutwiecej.pl. Mi to pozwoli zdobyć nowych czytelników, co bardzo mnie ucieszy- a Wam da szansę na zdobycie książki, która jest ładną rzeczą i dobrą książką. Łatwe? Łatwe! 😀 Czasu jest dużo, bo aż do 4 września do 18.00. Mam nadzieję, że będziecie zainteresowani. A teraz zapraszam do przeczytania mojej opinii na temat książki.

Magia olewania to swego rodzaju odpowiednik na Magię sprzątania (coraz bardziej chcę ją przeczytać!). Widać to jednak nie tylko na okładce, która w żartobliwy sposób zmienia tytuł, ale również można o tym przeczytać. Sarah Knight- autorka książki- po przeczytaniu wyżej wspomnianej książki postanowiła, że nie tak ważne jest dla niej sprzątniecie domu, a swojego własnego życia. Dlatego zechciała nauczyć kobiety jak olać wszystko co nam przeszkadza w życiu.

Nauczyć kobiet- ponieważ to książka przede wszystkim skierowana do kobiet. Autorka zwraca się bezpośrednio do kobiet, konkretnie do jednej- do Ciebie.

Najśmieszniejsze w tym wszystkim jest to, że po przeczytaniu dziesięciu kartek odłożyłam książkę, ale w głowie zostało mi to co przeczytałam i… wzięłam się za ogarnięcie całej swojej pracowni. Wyrzuciłam totalnie wszystko, co przeszkadzało mi w życiu i dzięki temu olałam wszystkie niepotrzebne rzeczy. Spowodowało to ogromną radość i piękne miejsce do pisania notek na blogu! 😀 Książkę jednak odłożyłam i choć bardzo mnie do siebie ciągnęła dałam jej dużo czasu.

Poradnik jest bardzo amerykański. Mowa w nim o wielu sytuacjach, których polskie kobiety wcale nie muszą olewać, bo po prostu ich nie ma. Mimo wszystko środek jest bardzo personalny, ponieważ znajdują się tam listy do wypełnienia. Można spisać wszystko co przeszkadza nam w życiu i co chcielibyśmy olać. Super co?

Dla innych może być to również utwierdzenie w tym, że dobrze robi! Dla mnie to właśnie to w tej książce było najfajniejsze. Autorka (co ważne!) wciąż podkreśla, że jest różnica między olewaniem czegoś, czego nie chcemy robić, a byciem zołzą. Bardzo fajnie było odkryć,to że czasami po prostu mi się nie chce jest moje i jest dobre! Co prawda łączy się to z trudnymi sytuacjami, o których wspomina Sarah. Jeśli decyduję się na niechodzenie na imprezy z alkoholem z moimi znajomymi, to muszę liczyć się z tym, że po kilkunastu zaproszeniach wreszcie przestaną mnie zapraszać. Trochę mi to zajęło zanim zrozumiałam, że to logiczne i normalne. Przecież to rozsądne, że nie zapraszają mnie czekając na kolejną odmowę :p

No i co z oprawą graficzną? JEST REWELACYJNA! Jestem zachwycona kolorem książki. Na zdjęciach tego nie widać, ale kolor jest naprawdę intensywny i mocno rzuca się w oczy, a mimo wszystko jest gustowny. Sam pomysł na okładkę i kolejne nawiązanie do Magii sprzątania jest jak najbardziej stosowne i wygląda świetnie! Na Instagramie Knight widziałam francuską okładkę i byłam zażenowana. Fuj! ^^ W środku również jest dobrze, ponieważ poradnik jest swego rodzaju notatnikiem. W którym nie tylko możemy zapisywać swoje listy, ale również są wykresy i zapiski jakby autorka dała nam swój własny zeszyt ze swoimi zapiskami.

2 Comments

  1. Mam do Ciebie pytanie – gdzie obejrzałaś film „Mama” (2014)? Bardzo chciałabym go obejrzeć, a nie mogę go nigdzie znaleźć :C Jakbyś mogła, to odpowiedz mi u mnie na blogu, bo inaczej pewnie przegapię (szklana-dusza.blogspot.com)

    1. Film „Mama” widziałam w kinie w dniu premiery. Z Dolanem Xavierem mam tak, że go nie lubię, ale nie mogę się go doczekać 😀 Więc do kina pobiegłam w dniu premiery. Rewelacyjny film! A filmy jeśli w domu to oglądam na cda i zalukaj… pewnie na zalukaj jest- choć tam trzeba płacić. Może spróbuj na Netflix? Nie wiem 😀

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *