Design, Lifestyle

Nowa pracownia

Hejka! 😀
Nawet sobie nie zdajecie sprawy jak bardzo się cieszę, że wreszcie piszę jakikolwiek post! Od kilku dni ciągnęło mnie do ładnego ubrania się, uczesania- jakiegoś tam wyglądania i zrobienia zdjęcia na bloga. Wyglądanie całkiem mi wychodziło, ale z tym zdjęciem było już gorzej ^^ Przed wynikami matur planowałam post o tym, że nie istotny wynik, bo i tak nie idę na studia… w razie gdybym nie zdała i ludzie zarzucaliby mi, że to pewnie tylko dlatego, że nie zdałam (ale chyba coś tam o tym już wspominałam pół słówkiem?)… ale nie wyszło- i całe szczęście, bo zdałam (co okazało się nie takim wielkim problemem, bo wszystkie moje wyniki oscylują między 70%, co z jednej strony jest super,  z drugiej wcale. Polecam jednak ustne egzaminy są o wiele bardziej satysfakcjonujące… ale słuchajcie! Z matematyki udało mi się wyciągnąć aż na 54%! To najlepszy wynik w historii moich wszystkich próbnych matur z matematyki- dlatego wydaje mi się jakby był wynikiem na 100%! 😀 Najśmieszniejsze jest to, że dwa najgorsze wyniki liczbowe są dla mnie największym osiągnięciem- jest to właśnie matematyka i historia sztuki! Szalenie jestem z niej dumna, bo wiem jak była trudna i jak wszyscy baliśmy się wyników. Stwierdzam, że jednak muszę coś umieć 😀 Super!
Dużo się u mnie dzieje. Ostatnio dostałam fotograficzne zlecenie, które w żaden sposób mnie nie rozwija, a ja mimo wszystko odnajduje w nim bardzo duży potencjał. Dziwna jestem, ale tak to już u mnie jest- cieszę się jak głupia, że ktoś mnie wybrał, ktoś docenił, zaufał… a co najważniejsze- mogę siedzieć w domu, robić zdjęcia, zarabiać i nie spędzać czasu jako kelnerka przez całe moje wakacje! ^^ Bardzo mnie to cieszy i w tym momencie zaczynam zauważać jak ciężkie musi być życie freelancera- motywowanie się każdego dnia do pracy, kiedy tak naprawdę wydaje się, że jest wolne. Z drugiej strony jest to naprawdę bardzo wolne i bardzo odprężające, co powoduje, że sześć godzin „pracy” nie działa tak źle na głowę i czasami nawet szybko mija. Mimo wszystko cieszę się, że już na dniach to wszystko kończę, oddaję i nie ruszam więcej 😀
Mam taki spokój w sercu, wiecie? Takie to jest fantastyczne uczucie. Moja koleżanka przeżywa teraz zakończenie semestru i oddawanie prac i kiedy mówiła mi o tym jak jej ciężko i jak wielką poczuje ulgę, kiedy to wszystko skończy mega mi się przypomniały moje myśli o odczucia. Idealnie umiałam się postawić w jej sytuacji, ale byłam w te komfortowej sytuacji, że jest to już za mną i mogę sobie hasać każdego dnia po łące i robić co tylko moja dusza zapragnie! 😀 Osiemnaście miesięcy wakacji to coś czego niesamowicie potrzebowałam- i będę o tym mówić we wrześniu lub w październiku. Powiem Wam czemu to w ogóle robię- myślę, że to będzie ciekawe i może komuś pomoże w następnym roku 🙂
No i najlepsza informacja dnia- skończyłam jakiś czas temu remont mojej pracowni. Przez cztery lata było to miejsce wiecznego syfu i totalnego kiczu. Miałam tam pomarańczowe ściany i to chyba wystarcza do zaznaczenia jaki to był rodzaj, ale na domiar złego były wszędzie zawieszone moje prace, stare meble, sztaluga i… zabawki dzieciaków totalnie wszędzie. Nie mogłam na to wszystko patrzeć i jeszcze przed maturami zaczęłam solidne porządki- myślałam, że na tym się skończy, lecz im było głębiej tym więcej chciałam. I tak oto pomalowałam ściany, kupiłam nowe meble i zrobiłam ta świetne miejsce, że nie chce mi się z niego wychodzić! 😀 W tym wypadku „pracownia” to może już nie w stu procentach trafione miejsce, bo aktualnie nie mam zamiaru już tam malować i rysować… ale jest to miejsce i będzie przez cały kolejny rok, w którym o wiele wygodniej będzie mi pisać posty i zajmować się blogiem, bo blog to nie tylko pisanie notek. To również robienie zdjęć, a teraz mam mnóstwo pięknych kątów do robienia dobrych zdjęć(jak poniżej), a poza tym najbardziej zależało mi na białym blacie i białej ścianie do fotografii produktowej- czy to na bloga, czy jak coś wystawiam na olx/ allegro itp. Jeszcze przed remontem jeśli potrzebowałam totalnie białej przestrzeni do fotografowania musiałam postawić cały swój drugi pokój do góry nogami- odsunąć łóżko, wynieść książki (których przecież niemało) i wiele, wiele innych. Bardzo mnie to męczyło i stąd ta decyzja. Teraz niebotycznie łatwo zrobić mi zdjęcia (czego efekty zobaczycie przy najbliższych dwóch postach, bo zapowiadają się bardzo fajne!), ale ja również to widzę kiedy ktoś mnie prosi o zrobienie zdjęcia do paszportu czy legitymacji- komfort stu procentowy! Cieszę się, że mam w życiu ten komfort, że na razie posiadam dwa pokoje. Jeden- moja dotychczasowa miłość- z łóżkiem, książkami, muzyką, maszyną, biurkiem i krzesłem… oraz ten nowy, w którym (uwaga!) mam wielką szafę od której wzbraniałam się przez kilkanaście lat (tak, boję się szaf). Wszystko wygląda bosko- zaczynając od jednej szarej ściany, poprzez lampę z Biedronki i na fotelu w idealnym odcieniu zieleni z genialnego sklepu prl w Elblągu kończąc!♥ Ten ostatni sklep to moje małe objawienie i uwierzcie, że gdybym tylko mogła to z miłą chęcią bym tam zamieszkała, albo chociaż wszystko wyniosła. Moja noga niewątpliwie zawita tam jeszcze niejednokrotnie, ale na razie dla bezpieczeństwa wolę omijać to miejsce szerokim łukiem- mój portfel i tak przez to wszystko przechodzi niemałą anoreksję. Dużo rzeczy w życiu sprawia mi ogromną radość, ale kupowanie pięknych rzeczy jest w czołowej liście!♥

 

Już jutro będzie o „Zakochanym Szekspirze” sztuce teatralnej w moim ukochanym teatrze szekspirowskim w Gdańsku. Trochę Wam opowiem o całym tym zamieszaniu i powiem czy warto, bo teatr elżbietański będzie funkcjonował całe wakacje (co jak pewnie wiecie jest całkiem nietypowe). Tak więc zapraszam jutro! :*
Buziaki! :*
a co do ciuchów- mówię Wam, że ta koszula z Medicine jest najlepsza na świecie! Zrobiłam sobie miesięczny detoks od niej, bo inaczej nosiłabym ją wciąż. Dzisiaj się ugięłam i czuję się świetnie!♥

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *