Lifestyle

było się czym stresować? Czyli matura 2017

Hejka!
Tak sobie ostatnio trochę myślałam nad tym moim blogiem, okey- udaję, myślę o nim non stop, ponieważ zastanawiam się co zmienić, jak poprawić i co zrobić żeby było fajniej. Pytam o to wielu moich stałych bywalców i o dziwo wszyscy potwierdzają moje przypuszczenia. Sumiennie je wszystkie spisuje, zapisuje i będę zmieniać. Oczywistym jest, że nie może być wciąż tak samo, minęło sporo czasu odkąd zaczęłam pisać swojego bloga. Z czternastoletniej dziewczynki wyrosłam w dwudziestoletnią początkującą malutką artystkę, która chce zrobić mnóstwo dobrego w tym jednym, jakże dobrym życiu. Czy mi się udaje? Myślę, że po części tak, ale wiem, że mogę o wiele więcej. Stać mnie na więcej i chcę się tym dzielić z innymi. Co mi po tym, że zostawiłabym to dla siebie? Bzdura! Dobro trzeba rozdawać i ja chcę to robić.
Jedna zanim dojdę do czegoś wielkiego muszę pierw zamknąć za sobą swój pierwszy etap satysfakcjonujący mnie etap edukacji, czyli zrobić tak, aby mieć wykształcenie średnie wraz ze specjalizacją oraz maturą! Dwa pierwsze mam już z głowy (uf!), przede mną jeszcze matura. A właściwie jestem już w jej trakcie. Dzisiaj właśnie skończyłam wszystkie podstawowe egzaminy pisemne i powiem Wam, że polski był wspaniały. Nie mówię tu oczywiście o podstawie, bo była jakaś banalnie prosta nie z tego świata (swoją drogą to dobrze!), ale chodzi mi przede wszystkim o rozszerzenie. Stykam się z poezją praktycznie tyko i wyłącznie w szkole. Nawet jeśli czasami coś uda mi się przeczytać, to na pewno nie poświęcam czasu na ich dogłębną interpretację. Pewnie szkoda, ale gdzie znaleźć czas na wszystkie czynności świata? 😉 W szkole oczywiście nie byłam wybitnie aktywnym uczniem i na lekcjach polskiego zazwyczaj nie robiłam nic, ale co wpadło mi jednym uchem na szczęście drugim nie wypadło i mogłam z tego skorzystać całą mocą na maturze. To dziwne, ale spędziłam na egzaminie trzy genialne godziny, podczas których we wspaniały sposób obcowałam z tak genialnymi dwoma wierszami jakimi są niewątpliwie: „Obraz cnoty” Marii Jasnorzewskiej- Pawlikowskiej oraz „Pan Cogito o cnocie”. To niesamowite jak wiele można znaleźć w tak krótkiej formie pisanej.
Już chyba najwyższy czas, aby przejść do tematu głównego, czyli tytułowego pytania o maturalny stres. Ludzie! Nie wiem, czy to tylko w tym roku taka prościzna nam się trafiła, ale w sumie nie o to chodzi. Matematyka to matematyka- sto procent mieć nie mam prawa, ale jest chyba okey. Cały problem mojej dzisiejszej wypowiedzi jednak nie polega na tym, czy zadania były łatwe czy trudne, tylko o całą otoczkę wśród nich. Podczas tych kilku dni największych stresów bałam się najbardziej napiętej atmosfery, niemiłych, bardzo nijakich przedstawicieli komisji z grobowymi minami. Bałam się, że wejdziemy, usiądziemy, a jeśli spróbujemy się tylko poruszyć, to od razu wylecimy z matury z brakiem jakiejkolwiek możliwości poprawy w jakikolwiek kolejny rok. Eh, Karolusia, ty głupolko! Uspakające jest to, że w śród komisji są dwie osoby dobrze Ci znane ze szkoły (nawet jeśli jest to Pani od historii, czy biologi, z którą miałeś jedną godzinę tygodniowo przez jeden rok- czujesz jednak tą znajomość. To tak jak na wycieczce w Paryżu słysząc Polaków czujesz, że są twoimi przyjaciółmi ^^) i tylko jedna osoba z komisji poza szkolnej. Ta osoba zazwyczaj jest taka jaka kreuje się zawsze w wyobraźni, czyli niemiła, żadna i patrzy TYLKO na ciebie i od razu wie, że ściągasz przy każdej możliwej okazji. Poza tym po wejściu do sali jest luźno. Serio. Wiadomo, że trzeba się trzymać w ramach przyzwoitości i co najwyżej powiedzieć kilka słów do koleżanki siedzącej za tobą, ale i tak wydaje mi się, że jest to niebo a ziemia między tym, co sobie wyobrażałam. Po dostaniu arkusza zapada bezwzględna cisza. Jednak spokojnie można poprosić do siebie jedną osobę z komisji i prosić o możliwość wyjścia do toalety, albo coś. Spoko! Ej serio! Jest tak spoko pod tym względem! ♥ Oczywiście, to co już znane i oswojone wydaje się dobre, natomiast nadal zostaje obawa przed ustnymi i stresem związanym z nimi… ale spokojnie, o tym też Wam powiem 😀
No i ostatnia kwestia (tak aby post mógł pojawić się w kategorii Liceum Plastyczne) czy Liceum Plastyczne, to szkółka,w której ludzie tylko malują i się nie uczą i matury zdają na 30%. OCZYWIŚCIE, ŻE NIE! Ja czuję się bardzo dobrze przygotowana do matury (chociaż nie wynosiłam z każdej lekcji tyle ile powinnam przez swoje lenistwo oczywiście^^). Nauczyciele wkładają całe swoje serce w to co robią, są młodzi, zaangażowani i mają bardzo dobry kontakt z uczniami. Co do polskiego- podobno plastycy mają niesamowitą łatwość w przyswajaniu wiedzy. To chyba nic dziwnego. Język polski i literatura łączą się z tym co nas interesuje. Poza tym mamy przewagę w opisywaniu „obrazków” na ustnych 😀 A poza tym w przykładach tekstów kultury możecie podawać ogrom dzieł sztuki- obrazy, rzeźby, grafiki, rysunki, […] itp. Co z matematyką? Zrobiłam prawie wszystkie zamknięte z zupełną pewnością oraz prawie wszystkie otwarte przynajmniej trochę he he… a ja serio nie rozumiem matematyki. System naszej nauczycielki jest najlepszy! Pozdrawiam. A na angielski chodziłam na korki i dzięki temu potrafię się odezwać. Inaczej byłoby ciężko…. ale to już moje subiektywne zdanie 😉
I tak na koniec: chciałam dzisiaj zrobić sobie zdjęcie na dworze, bo chciałam Wam się pochwalić moimi nowymi okularami, ale oczywiście wstydziłam się to zrobić i miałam odwagę dopiero w momencie kiedy stanęłam n balkonie mojego chłopaka hahahha. Ej! Ale tak ogólnie to często sobie robię fotki na dworze… tylko odcinek między moim domem, a przystankiem, czy wyżej wymienionym miejscem jest zbyt bliska żeby było komfortowo. Co najśmieszniejsze, myślałam, że nie będzie widać, że nie robię go na chodniku. O co mi chodziło?! ^^ Okulary z najnowszej kolekcji Medicine. Wyhaczyłam je jeszcze przed wystawieniem na sprzedaż za plecami sprzedawcy. Taki był miły, że pozwolił mi wejść za ladę i sobie wybrać. Wybrałam. Dzięki. Kocham je najbardziej na świecie, a uwierzcie, że od tamtych wakacji szukam tak dobrych okularów. Spoko! Polecam.

 

Buziaki! :*

4 Comments

  1. Rany, jak Ci cudownie w tych okularach <3 Ja w maju szukałam i szukałam i się nie doszukałam idealnych, a marzą mi się takie z kolorowymi szkłami właśnie, ale póki co nie znalazłam jeszcze "tych jedynych" :c
    Co do matury – ja piszę dopiero za rok (JUŻ ZA ROK, BOŻE XDDD) i cholernie się boję, ale ustnych. Konkretniej – ustnego polskiego, bo angielskiego prawie wcale. Natomiast przed ustnym polskim to dostaję paniki od samego myślenia o tym. Pisemnymi nie bardzo, wręcz wolałabym już je pisać i mieć za sobą, a tu czekaj jeszcze rok XD Napisz może coś o ustnych i mnie uspokój, jak już będziesz miała to za sobą, co? XD

    1. Polski już mam za sobą! 100% 😀 Było bardzo dobrze. Bardzo przyjemnie. Wspaniałe kobiety. Polski ustny to najprzyjemniejsza część matur 😀 Chociaż najwięcej stresu- wiadomo. Jest konfrontacja z osobami trzecimi… ale jest fajnie. Po prostu sobie gadacie. U nas zdali wszyscy na naprawdę wysokim poziomie 😉

  2. Ahh ta matura! Stres, stres i stres bo studia, a pozniej i tak pracujesz w czymś innym… przynajmniej większość osób, które znam :p
    Okulary piękne, bardzo Ci pasują, ale ostatnio przeczytałam, że zdrowiej nie nosić wcale niż nosić przyciemniające bez filtra.. a w takich sieciówkach z ochroną różnie bywa..
    Ogólnie również kocham Medicine, jedyny sklep w naszej "galerii", w którym jest coś ciekawego 😉

    1. to prawda, chociaż ja kocham również H&M, ale ostatnio się trochę przerzuciłam :p
      Czytałam o tych okularach i mają filtry, więc spokojnie 😀 Poza tym nawet nie o ochronę oczu chodzi, a o komfort, nie umiem cieszyć się słońcem gdy nie mam zakrytych oczu czymkolwiek.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *