Fioletowe-serce

nienormalna niedziela

Hejka! 🙂
Miałam wczoraj tak niesamowicie przeokropny dzień, że zupełnie nic mi nie wychodziło. Tak więc nie dziwcie się z powodu braku wczorajszego postu. Długo się do niego zbierałam, próbowałam zrobić zdjęcia i coś napisać…. skończyło się jedyna na nieudolnej próbie zrobienia czegoś ładnego i świadomości, że jednak nic dobrego z tego nie wyjdzie hahahaha. Zauważyliście, że jestem blogerką jednej twarzy? Ostatnio przeglądałam sobie całkiem sporo notek (patrząc jedynie na zdjęcia) i stwierdzam, że jest całkiem nudno z tą moją twarzą. Co innego jak pozuję jako modelka albo z kimś. Wtedy mam całą gamę min… ale kiedy chcę zrobić na szybko zdjęcie i je wstawić na bloga, to mam jedną ustaloną minę. Strasznie to przedziwne, ale po wczorajszej próbie zmienienia tego stwierdzam, że bardzo trudno będzie mi z tym walczyć 😀 Myślałam nawet nad tym żeby na blogu wstawiać jedynie piękne i artystyczne zdjęcia, ale uznałam, że fioletowe-serce jedynie by na tym straciło i zupełnie nic nie zyskało. Nie mogę w pewnym momencie postanowić sobie zrobić z tego miejsca zupełnie czegoś innego niż było dotychczas. Pewnie, super jest poprawiać, ale nie tak drastycznie zmieniać. Będzie jak dawniej, chociaż niedługo dojdzie coś baaaardzo znaczącego, ale o tym za kilka dni, bo jeszcze tego nie mam do końca, a już chcę to mieć. 
Na zdjęciu zauważyć możecie kawałek nowego katalogu Ikea. Szykuję super mega designerski post skierowany jedynie na ten sklep. Próbowała ograniczyć kontakt z tym szwedzkim producentem, ale nie umiem no. O wszystkich moich przemyśleniach na ten temat już za kilka dni, serio.. tylko szukam drugiego egzemplarza do zniszczenia.
Zdjęcia próbowałam zrobić żeby pokazać Wam jakie mam już długie włosy. W świadomości nadal jakoś mam zakodowane, że są bardzo krótkie i nic nie mogę z nimi zrobić. Nagle gdy po wielu tygodniach postanawiam je wyprostować to zostaję bardzo miło zaskoczona. Teraz już będzie tylko łatwiej. Dzisiaj facebook przypomniał mi wydarzenie sprzed roku, gdzie dodałam zdjęcie jakiejś dziewczyny z włosami idealnej długości- okazało się, że właśnie taką długość mam teraz również i ja! A tak bardzo wtedy chciałam do tego dążyć. Udało się! 🙂 Niestety z lokami włosy takiej długości nie są łatwą rzeczą, a zdecydowanie nie są wygodne. Dlatego czekam aż podrosną jeszcze bardziej… chociaż nie wyobrażam sobie siebie w długich włosach. Ostatni raz miałam takie w gimnazjum (w sumie jedynie w trzeciej klasie gimnazjum miałam aż tak długie, nigdy wcześniej nie były aż tak długie). Gdyby moje włosy po prostowani były proste przez cały dzień, to mogłabym robić to nawet codziennie, ale kiedy są takie krótkie niestety są bardzo lekkie, bardzo szybko wracają do swojej pierwotnej postaci… tak szybko, że kiedy tylko odłożę prostownicę już zaczyna być z nimi coś nie tak. Eh. Wczoraj próbowałam posłuchać internetu i oczywiście było to ogromnym błędem. Napisane tam było, że warto użyć lakieru, aby efekt trzymał się dłużej. Efekt nie trzymał się wcale, a moje włosy były tak niemiłe w dotyku i automatycznie wyglądały na przetłuszczone. Fu. Macie jakieś sposoby na proste włosy, czy po prostu muszę poczekać aż będą długie i ciężki…. i nie będę chciała ich już prostować? Życie jest takie niesprawiedliwe. Zawsze można robić coś czego się już nie chce. A jak się chce, to za żadne skarby świata Ci nie wyjdzie. Takim oto miłym akcentem zakończę ten post ^^

Buziaki! :*

3 Comments

  1. Kaaaaaaaaarolina!!! Nie to żeby coś, ale gdzie są posty? 🙁
    Moje życie zaczyna tracić sens, kilka razy dziennie tu wchodzę, a tu pustki! :c
    Karolinka, zapełnij tą przestrzeń bo nie mam już co czytać w tym internecie XD
    Pozdro i nie zapomnij o blogu! :**

  2. Ja tam uważam że drastyczne zmiany są dobre 🙂 Tylko taborety się nie zmieniają XD Wiesz, to takie mini ryzyko, ale zawsze jak nie wyjdzie, to można wrócić do pierwotnych zdjęć. Ja bym się na zmianę nie obraziła, ale OK, to Twój blog.
    Nie mam żadnych sposobów na proste włosy, mimo że moje końcówki się lekko falują. Nie używam jednak prostownicy, bo lubię tak jak jest, więc… no cóż, nie pomogę.

    Karolina, nie mam już serca wytykać Ci błędów i literówek, więc błagam – czytaj te swoje posty przed publikacją, okej? Będę wdzięczna.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *