Fioletowe-serce

7. WEGANIE MAJĄ PROBLEM W RESTAURACJACH

Hejka! 🙂 Dzisiaj postaram się napisać Wam o kolejnej wegańskiej rzeczy jak najszybciej, ponieważ marzę jedynie o łóżku. Miałam dzisiaj zbyt dużo wrażeń żeby spokojnie przesiedzieć jeszcze kilka godzin robiąc jakieś fajne rzeczy 🙁 Na dzisiejszy temat mogłam odpowiedzieć już pierwszego dnia, bo właśnie wtedy zostałam zaproszona pierwszy raz jako niejedzący produktów odzwierzęcych mięsożerca. Miałam problem z zamówieniem? No a jak myślicie ?…. -.-

1. To była piękna historia. Zostałam zaproszona na ( prawie ) romantyczną kolację do najlepszej restauracji w mieście Elbląg, gdzie nigdy wcześniej nie udało mi się zawitać. Uznałam, że skoro posiada taki status, to jedzenia będę miała do wyporu do koloru. Weszłam. Było całkiem ładnie i przyjemnie… do czasu. Szukałam, szperałam- cóż. Została mi herbata z cytryną. W sumie spoko, przecież jest zimno, to się chociaż rozgrzeję! 🙂 Tylko, że skoro zostałam zaproszona, to i tak musiałam coś zjeść… eh. Szukałam dalej, może coś przeoczyłam. o! Tutaj nie ma mięsa… jest ser. O! Tutaj też nie ma mięsa! SER! -.- Wszędzie ser! Jesteś wegetarianinem? Wspaniale- wszystkie potrawy Twoje. Na czym stanęło? To może zrobimy Pani sałatkę? Dobrze, ale bez majonezu! Przyniesiono mi piękną sałatkę, smakowała przepysznie. Przyniesiono mi nawet chleb. W tamtym momencie byłam przekonana, że mogę jeść każdy chleb ( nie!!! ) patrzyłam, obserwowałam…. oj, przecież powiedziałam im, że jestem weganką! Na pewno jest spoko. Cóż- okazało się, że zostałam potraktowana z takim samym świetnym pomysłem jak niepełnosprawni na wózku, kiedy są robione dla nich podjazdy… ale wcześniej jakimiś nadludzkimi siłami ten biedny człowiek musi ulecieć kilka centymetrów nad ziemią nad wysokim krawężnikiem -.- Chlebek był piękny i na pewno idealnie komponował się z sałatką… tyle, że był posmarowany MASŁEM! Przegrać już na wstępie -.- Tego co miałam w buzi wypluć już nie wypadało, ale za resztę podziękowałam. Bogu dzięki, że nie trafiłam na tych ludzi przy uczuleniu! 
2. Nie poddałam się. Jesz wszystko- nie zdajesz sobie czasami nawet sprawy gdzie są, a gdzie nie ma produktów odzwierzęcych. Na następny dzień poszłam na ( prawie ) romantyczny obiad. Tak bardzo zastanawiała mnie wegańska pizza bez sera, szynki i innych super składników! Mój kolega powiedział, że w jednej włoskiej pizzerii jest jedna, sprawdzona- ciasto bez jajek- super wypas ekstra poleca! ♥ Poinformował mnie również o tym, że żadne ciasto na pizze nie powinno posiadać w sobie jajek, ale zawsze warto spytać. W restauracji głupio było mi pytać o oczywistą rzecz- ale spytałam- i całe szczęście! Jajka były. W każdej. Podziękowałam. Wyszłam. Miałam dosyć jedzenia sałat w restauracjach…. W dwóch innych lokalach nie było mowy o wegańskiej pizzy. Dopiero w czwartek okazało się, że ciasto bez jaj jest rzeczą tak oczywistą, że popatrzyli na mnie jak na przygłupa. Pizza była przepyszna! ♥ Ale szukanie jej rozwaliło atmosferę- przyjścia i zjedzenia. Eh, bywa 😀
3. Już może nie restauracja, ale lokal z zamkniętą imprezą. Byłam osobą na doczepkę tak zwaną osobą towarzyszącą na imprezie osiemnastkowej. Co jak co- ale uznałam, że jestem tak mało znaczącą tam osobą, że nie będę prosiła o osobne menu. Nie prosiłam… i nie jadłam NIC! Ani tortu, ani żadnych innych fajnych super cudownych rzeczy. Chipsów nawet nie jadłam, bo o dziwo w nich mleko jest zawsze! Impreza była idealna, więc aż tak bardzo nie było mi źle…. jednak sam fakt zabierania na imprezę kanapki z domu ( której później nie zjadłam i rozwaliła mi się w torebce ) przynajmniej dla mnie jest dosyć żenujące….
Podsumowując:
Mówiłam jedynie o Elblągu. Oczywiście, w dużych miastach jest mnóstwo restauracji dla ludzi nie jedzących nic co od zwierząt pochodzi, jednak mi chyba nie uśmiechałoby się mimo wszystko zabieranie ze sobą ludzi za każdym razem jedynie do takich miejsc. Moi znajomi jedzą mięso i skoro jestem w mniejszości- to ja powinnam się do tego dostosować… ale nie wymyślę przecież na poczekaniu menu w restauracji. Powinnam mieć możliwość wyboru! Wegan jest coraz więcej- dlaczego restauracje jeszcze o tym nie myślą?! O.o 
To jest mega wielki minus! Wielkie rozczarowanie, że jednak tego mitu nie udało mi się obalić. Bardzo żałuję. No ale cóż- takie życie. Przez ten jakże znaczący punkt ( nie wiem jak Wy, ale ja uwielbiam spotykać się z ludźmi na dobrym jedzeniu na mieście ) nie wyobrażam sobie w 100% przejść na weganizm. Nie i już. W domu okey, ale na mieście? Może za kilka lat….
Tyle. Myśleliście, że tak to będzie wyglądało? 🙂
Buziaki! :*

9 Comments

  1. oj wiem problem ogromny, mnie tez sie juz nie chce łazic po restauracjach elblaskich, chociaz ostatnio zostalam mile zaskoczona , w jednej restauracji na starówce w menu jest podzial na dania miesne, rybne, uwaga wegetarianskie i weganskie, na szczescie w koncu powstal bar weganski ( mam nadzieje, ze nie podzieli losu Green Weya )

    1. Moim zdaniem bar wegański w Elblągu to istna porażka :/ Ciągle zamknięty i nie daje dobrego jedzenia… moje hamburgery są o wiele lepsze. A no i jeszcze jedno, zupełnie karygodne- czsami brakuje im jedzenia i nie mają pudełek na wynos do napoi O.o

    1. sporo moze i tak… ale jesli idziesz do supermarketu i przechodzisz przez cały dzial odnajdujesz tylko kilka paczek 🙁 Poza tym- te najpopularniejsze i te do których przywyklismy niestety posiadaja w składzie mleko w proszku 🙁

    2. Crunchipsy paprykowe i bbq z zaru, z biedronki top chipsy grillowane warzywa, paprykowe i chrupki zielona cebulka, przysnacki czosnkowe i rozmarynowe, chipsletten paprykowe – wegańskie

    1. Dokładnie! Tym bardziej, że w domu i tak musisz sobie zrobić coś do jedzenia, więc czy to będzie wegańskie czy nie- to Twoja decyzja…. w restauracji jesteś już trochę ubezwłasnowolniona ^^

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *