Książki

Z Działki, z lasu i takie tam

 Hejka! 🙂
Z racji tego, że chodzę do Liceum Plastycznego czasami wydaje mi się, że odczuwam wszystko całkowicie inaczej. Kiedy jestem w Gronowie Górnym spotykam się tam z ludźmi, którzy jednego dnia zgodnie mówią jedynie o Witkacym, bo nagle jest jakiś konkurs, więc wszyscy ( mówiąc wszyscy oczywiście mam na myśli wszystkich, którzy znaleźli się w plastycznej szkole z jakiegoś powodu… niestety przypadkowe perełki również się znajdują. Ich wtedy nie obchodzi nic. Tak więc pomijając ich… mówię o wszystkich) zastanawiamy się co chcemy na tych pracach przedstawić.. nagle przez tydzień wydaje nam się, że akurat cały świat rozmawia tylko o Witkacym, bo w naszym małym świecie właśnie tak się dzieje. Wielką falą przeszła u nas również fascynacja Beksińskim ( który do mnie akurat nie przemawia ) i uwierzcie, że nie mogłam zrozumieć jak moi znajomi spoza szkoły mogą nie wiedzieć kim jest Zbigniew! Tak samo jest z innymi artystami, z różnymi technikami artystycznymi i…. wydawnictwami! 😉
Już od jakiegoś czasu mój Pan od grafik mówił nam na lekcjach, że ostatnio zaczął kupować sobie książki dla dzieci i nie, nie ma dzieci- są to egzemplarze tylko i wyłącznie dla niego! A dlaczego to robi? Bo niektóre książki poza treścią dla dzieci zawierają niesamowite grafiki, które mogą inspirować niejednego dorosłego człowieka! Wydawnictwo Dwie siostry okazało się jednym z tych najlepszych… o ile nie najlepszym! Ostatnimi czasy w moje ręce trafiła rewelacyjna książeczka dla dzieci Co wypanda, a co nie wypanda – niesamowicie nośny tytuł… a grafiki przedstawiające oczywiście małą Pandę są rewelacyjne! Połączone z idealnym fontem. Bardzo kolorowe…. kto by nie chciał takiej książki?! 😉 Tak więc i na mnie już w pełnym wymiarze spłynęła miłość do wydawnictwa Dwie siostry ! Jeżeli ktoś go nie zna…. to uwierzcie, że również mnie to zdziwi ^^
Przechodząc do głównego tematu notki… dzisiaj o kolejnej książce wydanej przez Dwie siostry. Jak już wiecie, ostatnio postanowiłam coś zmienić w swoim odżywianiu… wychodzi mi to jak wychodzi, no ale staram się, a chęci są chyba tutaj najważniejsze! Od mojej pierwszej wizyty na działce moich dziadków już po prostu nie mogę doczekać się czerwca i możliwości robienia własnych przepysznych rzeczy z naturalnych owoców i warzyw! Posiadanie działki to niesamowicie fantastyczna rzecz! Z miłą chęcią we Wrocławiu wykupiłabym sobie mały kawałek ziemi… ale to chyba dopiero na stare lata, przecież na pewno teraz nie miałabym głowy do siania i zajmowania się małym ogródkiem ^^. W tamtym roku po jednej wizycie na działce wróciłam do domu z dwoma wielkimi wiadrami agrestu i robiłam swoje pierwsze dżemy- pisałam Wam o tym nawet, bardzo dumna z siebie ! 🙂
W tym roku jednak chciałam pociągnąć temat troszkę bardziej. Miałam w planach zawitać do babci i spisać od niej najważniejsze informacje odnośnie przetworów… ale na pomoc przyszła mi książka Z działki, z lasu i takie tam Okey. Już sam tytuł i okładka skusiły mnie tak, że postanowiłam ją zamówić. No i wiecie co?! W środku było tylko lepiej! Jestem tak bardzo zakochana w tej książce, że mogłabym ją przeglądać tysiące razy na dzień!
Na pierwszej stronie pojawia się tekst : Jedna typiara mi kiedyś mówiła, że mama jej w dzieciństwie mówiła : Po co ty chcesz coca-colę/ Przecież jest kompot z agrestu! Powiększę sobie tą stronę i powieszę w mojej kuchni… już za kilka lat! Nie uważacie, że to wprost idealne?! Ja jestem zakochana!
I dzisiaj ta moja recenzja będzie składała się jedynie z takich ochów i achów, ponieważ totalnie nic w tej książce nie znajduję co mogłoby znaleźć się na mojej liście minusów.
W środku wszystkie przepisy są pisane własnoręcznie. Nie zawsze jest to suche podanie składników i przygotowanie. Z racji tego, że autorka spisała tutaj jakby przepisy od całej rodziny, niektóre z nich pojawiają się tutaj w formie listu. Na razie oczywiście za wcześnie na próbowanie jakiegokolwiek przepisu, ale przejrzałam wszystkie i jestem przekonana, że wszystkie wykorzystam.. chociaż na spróbowanie ( i jest ketchup!!!! a tak bardzo ostatnio myślę o tym, żeby robić swój! Rewelacja! ♥ ) . Przepisy są idealnie dla mnie, ponieważ są niesamowicie proste! 🙂 Także już uśmiecham się do moich wakacji i każdego wolniejszego dnia spędzonego w Elblągu ( których nie będzie za dużo, niestety [?] ) . To wszystko znajduje się na stronie lewej… na prawej natomiast zamiast zdjęć słoików pojawiają się słoiki narysowane kredkami lub wycięte z papieru! I chociaż kompletnie nie wiem jak mój przetwór będzie wyglądał, to akceptuje to w całości! Przecież wszystkie kulinarne zdjęcia i tak kłamią, a nasze potrawy ZAWSZE wychodzą całkowicie inaczej i jest nam smutno ( przynajmniej mi jest! Prawie zawsze!) . Także grafiki, zamiast zdjęć w książkach kulinarnych, powinny być wprowadzone obowiązkowo! 😀
A jeszcze gdyby dla Was plusów było za mało… to ja mama jeszcze jeden! W środku możemy znaleźć przepiękne czarno-białe zdjęcia na marchewkowych lub liściastych tłach.
Wszystko połączone ze sobą daje taki klimat, że miłość od pierwszego wejrzenia jest nieunikniona! Ja oczywiście będę z niej korzystać do końca życia… ale trzymać będę ją chyba jednak w pokoju, a nie w kuchni! ^^
Teraz tylko zacieram ręce na drugie wydanie czyli Ciasta, ciasteczka i takie tam! Ciasta wychodziły mi zawsze… więc sądzę, że z prostymi, pięknie wydanymi przepisami moja rodzina będzie obdarowywana słodkościami co kilka dni! ^^
Co na tym blogu niecodzienne- zostawiam Was z kilkoma zdjęciami ze środka książki! Tak to się już będzie działo w przypadku rewelacyjnych książek z wydawnictwa DWIE SIOSTRY !
I co o tym sądzicie? 🙂
Buziaki! :*

1 Comment

  1. Ach te babcine przepisy… Nie istnieje chyba nic lepszego 😛
    Dobrze, ze trafiłaś na tę książkę. Wygląda bardzo ciekawie. I apetyczne 😀
    P.S. Ja Beksińskiego bardzo lubię. Też czasem mam wrażenie, że żyję w innym świecie: nikt z mojego otoczenia nie rozumie o czym mówię, kiedy opowiadam o poznanych przeze mnie artystach…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *